Renata Loska - 2013 Orionem do Londynu Wydrukuj ten artykuł

  Relacja z rejsu s/y ORION do Londynu

Gdynia - Londyn - Gdynia

Lipiec - Sierpie? 2013

"W roku obchodów 85-cio lecia Klubu"

 

 

Tradycyjnie tu? po slipowaniu ORIONA w pa?dzierniku 2012 pad?o pytanie: „Dok?d w nast?pny rejs?”. Przemy?lana i ?mia?a odpowied? to: „W roku obchodów 85-lecia Klubu Orion pop?ynie do Londynu”.

I konsekwentnie sms-y do za?ogi:
Witam. Z przykro?ci? powiadamiam, ?e ORION jest ju? w hangarze i wymaga jak co roku drobnych prac remontowych i konserwatorskich. Zapraszam do wspó?pracy. Pozdrawiam. Zbychu.

 

Przygotowania do rejsu zacz?to od gruntownego remontu cz??ci podwodnej. Ogromny wysi?ek za?ogi, szkutnika pracuj?cego pod nadzorem komandora technicznego ca?kowicie si? op?aci?: cz??? podwodna zosta?a uszczelniona i zabezpieczona; a potem jak co roku –szlifowanie i lakierowanie burt, nadbudówki, osprz?tu. I wreszcie po kilku miesi?cach intesywnej pracy - na wod?!
Nie wszyscy wspomagaj?cy prace mogli wzi?? udzia? w rejsie.
Ostatecznie do Londynu pop?yn?li:
Zbigniew Witbrot, Leszek Markiewicz, Romuald Sypniewski, Barbara Sontowska, Renata Loska, a – po przylocie do Londynu - w drodze do Gdyni do??czy? Janusz Opio?a.
Po starannych przygotowaniach 7.07.2013 wszystko gotowe do drogi; bandera powiewa na flagsztoku, po?egnania z rodzinami, znajomymi, formalna odprawa graniczna i… jacht wyp?ywa z Gdyni.
Pogoda sprzyja – w pe?nym s?o?cu przy ?wie?ym bajdewindzie wychodzi za Hel i dalej na zachód. Ci?gnie grot i kliwer, pr?dko?? marszowa – cho? wieje „w mord?”; na przemian bryzgi wchodz? na pok?ad, a s?o?ce osusza zmoczony teak; kolejna zmiana wachty i….jedynie brak wiatru mo?e by? zmartwieniem.
Niestety, gdy przestaje wia?, a zostaje przeciwna, martwa fala, trzeba w??czy? silnik. Warto uzbroi? si? w cierpliwo?? i pokor? wobec wyroków ?ywio?ów.
Po jednodniowej flaucie znowu wieje i to tak ?wie?o, ?e konieczne jest refowanie. Podrzuca na Zatoce Meklemburskiej, przeszed? front i zmy? pok?ad; za?odze te? si? dosta?o – ot, taki ma?y, prysznic … szkoda, ?e zimny. Ale pr?dko?? „marszowa” utrzymana.
Nagrod? za trud trzydniowej ?eglugi s? widoki niemieckiej wyspy Jasmund, szybko przesuwa si? po lewej burcie klif znacznie d?u?szy od tego w Or?owie. A przed dziobem wyrastaj? prz?s?a mostu przy wyspie Fehmarn. Jeszcze tylko zwrot na tor wodny, przej?cie pod mostem w ?wietle zachodz?cego s?o?ca i nocna ?egluga w stron? Holtenau.
Nad ranem 11.07.2013 jacht dop?ywa i wchodzi do Kana?u Kilo?skiego.
Silnik warczy, wzd?u? kana?u p?yn? transoceaniczne kolosy, a w poprzek poruszaj? si? promy p?ywaj?ce i podwieszane; kilkana?cie godzin, które z ?eglarstwem nie maj? nic wspólnego, ale to najkrótsza droga do Londynu.
Wieczorem mo?na by?o opu?ci? kana?, a wykorzystuj?c pr?dy i p?ywy wzburzonymi wodami Elby wp?yn?? do Cuxhaven. Po kilku dniach wodnej w?drówki pierwszy port Cuxhaven. 12.07 za?oga z rado?ci? skorzysta?a z dobrodziejstw odwiedzanej mariny (s/y ORION jest tu dobrze znany - figuruje w bazie danych!), nazajutrz – zwiedzi?a sympatyczne miasto – ka?dy spacer wydaje si? d?ugi po kilku dniach pok?adowych 13- metrowych w?drówek, st?d s?uszny odpoczynek na ?aweczce na wale przeciwpowodziowym. A jeszcze lepszy - w messie podczas uroczystej kolacji.
Okolice odwiedzanych portów bywaj? ciekawe, ale… cel to Londyn.
13 lipca Orion wyp?ywa w dalsz? drog?. Wieje - tradycyjnie pod wiatr, ale… wieje!
Gorzej, jak wiatr wy??czyli zupe?nie. M?awka, na szcz??cie krótkotrwa?a, nie poprawia nastrojów. S?yn?ce z sztormowych wiatrów Morze Pó?nocne zaskakuje…. flaut?.
Dobrze, ?e chocia? kierunek tzw. wiatru zmieni? si? na SE i pomalutku, ale we w?a?ciw? stron?, jacht p?ynie na ?aglach. Zamiast gro?nych fal, nawa?nic ?eglug? utrudniaj? mg?y.
W ruchliwym obszarze krzy?uj?cych si? torów wodnych, w powietrzu spowitym bia?? wilgotn? zawiesin? dobiegaj? dziwne odg?osy – niby nawo?ywania wielorybów; to syreny statków ostrzegaj? przed kolizj?.
16.07
Kolejn? dob? powolnej ?eglugi wzd?u? toru wodnego uprzyjemnia ?wie?y powiew, a urozmaiceniem monotonnego pejza?u s? farmy wiatrowe roz?o?one licznie na sp?yceniach. Niestety, to nawigacyjne zawalidrogi, gdy trafi si? taka farma na kursie, konieczny jest objazd i nieuniknione obni?enie VMG.
Szcz??liwie w uj?ciu Tamizy nie gro?? takie atrakcje. S? za to inne – mielizny, osuchy, ruchliwe tory wodne. Mo?liwo?ci ich omini?cia jest wiele – wybór pada na mniej ucz?szczane podej?cie Barrow. Cieszy precyzyjne, solidne oznakowanie i szybko?? jazdy – bo wraz z wchodz?cym pr?dem. Wraz z nim zagadkowy szum – fala nadchodz?ca od rufy i przedziwne przybojowe odg?osy na szerokim rozlewisku. Do w?a?ciwego koryta rzeki coraz bli?ej, na p?askich brzegach pojawiaj? si? domy, budynki przemys?owe. Trzeba rozejrze? si? za miejscem postojowym – po zmianie kierunku pr?dko?? pr?du przeciwnego jest spora, warto przeczeka? odp?yw by znów p?yn?? z wysok? wod?.
17.07
Cumowanie na boi przy Thurrock Yachtclub to dobry pomys? – i okazja do kilkugodzinnego odpoczynku od ?eglugi. Jest czas na sprawdzenie sprz?tu, poobiedni? drzemk?, nabranie si? przed wej?ciem do stolicy Wielkiej Brytanii.
Okolice jachtklubu to portowe i przemys?owe budownictwo na p?askim, nie zalesionym brzegu – niezbyt ciekawe te przedpola Londynu, wi?c gdy tylko pr?d si? odwróci? na wchodz?cy - mo?na rusza? dalej. Nic dziwnego, ?e niecierpliwo?? ro?nie – widoczny z daleka, pot??ny (50 metrów prze?witu) Queen Elizabeth II Bridge – s?usznie zas?uguje na uwag?.
I kolejna po?yteczna i nietypowa budowla: bariera broni?ca Londynu przed szczególnie wysok? wod? z Morza Pó?nocnego. Na szcz??cie tym razem „hiszpa?skie he?my” s? otwarte tak?e dla jachtu - ruch na rzece odbywa si? bez przeszkód.
Na brzegach coraz wi?cej domów, osiedla mieszkaniowe, bloki, hala sportowa, kolejka linowa ponad rzek?, i wreszcie wyrastaj? nowoczesne wysoko?ciowce zaskakuj?ce sw? architektur?.
Dla kontrastu na trawersie – klasycystyczne obserwatorium Greenwich ze swoim s?ynnym po?udnikiem oddzielaj?cym wschód od zachodu.
Na rzece spory ruch, ale jachtów nie wida? - g?ównie promy turystyczne, komunikacyjne, statki, motorówki. Rzeka wije si?, za kolejnym meandrem wy?ania si? d?ugo wypatrywany Tower Bridge. Jest problem z wej?ciem do ?luzy w St. Katharine Docks; brak odpowiedzi na radiowe wezwania bosmana - wi?c spod mostu trzeba zawróci?. Mo?e w marinie Limehouse uda si? przynajmniej zacumowa?? Niestety tam brak miejsc, w kolejnej marinie jest... za p?ytko dla ORIONA. A wieczór coraz bli?ej, w dodatku jak zmieni si? kierunek pr?du na niekorzystny nale?a?oby przeczeka? - zacumowa?, tylko gdzie?
Powtórne podej?cie pod St. Katharine Docks op?aci?o si?. Pod Tower Bridge kilka jachtów oczekuje na wej?cie do ?luzy, razem z nimi do ?luzy wchodzi ORION. Tym razem wezwanie przez UKF by?o skuteczne, bo urz?duj?cy w marinie bosman odbiera zg?oszenia radiowe tylko tu? przed planowanym ?luzowaniem. Mo?emy wej?? do ?luzy, jest miejsce na postój.
Po 10 dniach od wyj?cia z Gdyni ORION cumuje w Londynie.

Pogoda sprzyja zwiedzaniu miasta. W przeciwie?stwie do przys?owiowych londy?skich mgie? panowa?a prawdziwa letnia aura ze s?o?cem i umiarkowanym ciep?em. G?ówne szlaki po mie?cie wytycza Tamiza rozcinaj?ca miasto na pó?. Lewobrze?na, reprezentacyjna cz??? miasta to posuwaj?c si? w gór? rzeki: mi?dzy innymi historyczny Londyn z Tower, katedr? St. Paul, Westminster Abbey i Parlamentem, pa?acem Buckingham i placami: Piccadilly i Trafalgar Square. Po drugiej stronie - niegdy? zaniedbane dzielnice portowe; dzi? podziwu godny nowoczesny Southwark z intryguj?c? architektur? i infrastruktur? rozrywkowo-edukacyjn? (The Globe, Nathional Theatre, London Eye, Tate Galery). Komunikacje umo?liwiaj? spinaj?ce brzegi Tamizy mosty i k?adki, a pod nimi, na wodzie turystyczne tramwaje wodne, motorówki, ma?e statki. Dzi?ki iluminacjom na mostach i bulwarach szczególnie pi?knie nabrze?a Tamizy wygl?daj? noc?.
Warto odwiedzi? Greenwich z morskimi atrakcjami: Gmach Obserwatorium i Uniwersytetu, Muzeum Morskie, ?aglowiec Cutty Sark.
D?ugo by mo?na odkrywa? bogactwa Londynu; podziwia? zabytki, zwiedza? muzea. Trzeba wraca?.
22 lipca wychodzimy z mariny i przez ?luz? wyp?ywamy na Tamiz?. Prognozy wiatrowe niezbyt sprzyjaj?ce, ale: „B?dzie dobrze, znaczy nie beznadziejnie”.
Bo nareszcie mo?na postawi? ?agle i ruszy? do uj?cia.
23.07
Pr?d sprzyja, na dobrze znanym podej?ciu Barrow trzeba halsowa?, uwa?a? na ruch statków. Gorzej gdy wiatr s?abnie i niemal ca?? noc tylko diesel- grot skutecznie ci?gnie.
Przyda?a si? ?eglarska cierpliwo??; nast?pnego dnia powoli obudzi? si? wiatr i w kierunku ?luzy w Ijmujden ostro gnamy na ?aglach. Na przej?cie kana?u przyda si? diesel - przed ?luz?, w sympatycznej marinie uzupe?niamy paliwo. Po przej?ciu kana?u wchodzimy do Sixhaven - jest miejsce dla ORIONA, bo to ?rodek tygodnia. Wieczorny spacer po stolicy Holandii nie robi wra?enia jak przed rokiem – to nie londy?ski splendor, rozmach.
25 07 AMSTERDAM
Nazajutrz, w dziennym ?wietle tym bardziej uwidacznia si? kontrast z brytyjsk? metropoli?. Ale nie mo?na odmówi? uroku holenderskim ciasnym uliczkom, kana?om, barkom na wodzie i specyficznej atmosfery miasta u?ywek i uciech.
26 07
Pogoda sprzyja ?egludze, po jednodniowym postoju w Amsterdamie p?yniemy kana?em do Ijmujden i wychodzimy na morze.
27.07
Znowu pod wiatr, ale bez deszczu i pod ?aglami szybko posuwamy si? w kierunku Helgolandu.
28.07
Utrudniaj? ?eglug?: mg?y i konieczno?? omijania we mgle farm wiatrowych; albo – co gorsza – farm wiatrowych w budowie. Brr! Op?aca si? ?eglarska czujno??; a gdy wiatr odkr?ci?, pi?knym baksztagiem ORION niemal frunie na zrefowanym grocie i kliwrze. Ale jazda!
Na pok?adzie poruszenie – komendy: na prawo, na lewo podaj bosak- czy?by cz?owiek za burt??
Nie, to pi?kny b??kitny ponton na kursie prosi? si? o wy?owienie. I mamy by-boata.
Po po?udniu 28 lipca cumujemy na Helgolandzie.
Wyspa niewiele si? zmieni?a od ubieg?orocznej wizyty, ale jest okazja popatrze? na morze z wysoka, a pogoda sprzyja spacerom wzd?u? skalistego klifu.
Jeszcze tylko sprawdzi? jako?? trawy na tutejszym stadionie pi?karskim i… mo?na rusza? dalej.
29.07
Do?? spokojna jazda do Cuxhaven, tempo marszowe - zwyczajna halsówka.
Pó?ny wieczorem wp?ywamy do Cuxhaven.
30.07
Wczesnym rankiem 30 lipca wychodzimy z Cuxhaven i –tym razem na spokojnych wodach ?aby- szybko dostajemy si? do Brunsbuttel.
W ko?cu uda?o si? i suniemy kana?em w kierunku Ba?tyku. Pogoda pla?owa – i okazja do poprawki na grocie – wysuwaj?ca si? listwa zosta?a unieruchomiona.
Gorzej, ?e przy ?luzie w Holtenau jest kilka statków i tracimy 3 godziny oczekuj?c na pozwolenie wej?cia do ?luzy. Pó?nym wieczorem wychodzimy z kana?u i wreszcie mo?na odstawi? silnik, postawi? ?agle.
Cieszy spokojna ?egluga w kierunku mostu – z po?ówki robi si? ?wie?y baksztag i kolejny dzie? fantastycznej jazdy pod Bornholm.
05.30 Rankiem 1 sierpnia l?dujemy w Hasle.
Male?ki du?ski port niczym szczególnym si? nie wyró?nia. Cieszy dobrze wyposa?ona ?eglarska przysta? i spokojne, ciche miasteczko, w którym jakby czas si? zatrzyma?.
Tradycyjne w?dzarnie, mini - muzeum z modelami silników okr?towych, plenerowa wystawa r?kodzie?a – skromne atrakcje dla nielicznych wczasowiczów, niew?tpliwie mo?na tu wypocz??… przed dalsz? drog?.
2.08
Na powrót do Gdyni zosta?o kilka dni, ale prognozy wiatrowe nie s? korzystne. I niestety sprawdzaj? si?.
2 sierpnia wychodzimy baksztagiem, ale wiatr odkr?ca i pod polski brzeg trzeba halsowa?. Dobrze, ?e ?adnie wieje, wi?c deszczowe chmury id? gór? i nas omijaj?.
Po dwóch dobach marszowej jazdy „wiatr wy??czyli”. Wypatrywanie kolejnych bliz na polskim brzegu przychodzi?o coraz trudniej, a pod Rozewiem ucich?o zupe?nie. A nad masztem wyrós? wa? czarnych chmur: zapowied? solidnej pompy. W ?rodku nocy przy o?lepiaj?cych fleszach b?yskawic, detonacji grzmotów ?ywio?y zgotowa?y ORIONOWI solidne… mycie pok?adu. Podziwu godne iluminacje, ale wachta raczej nie by?a zachwycona ulew?.
Najwa?niejsze, ?e szkwalista burza przesz?a bokiem, a po deszczu o ?wicie powoli grzecznie obudzi? si? wiatr.
Rozwia? mg?y snuj?ce si? pod brzegiem i pozwoli? na spokojn? jazd? wokó? cypla helskiego. Rankiem 5 sierpnia znajoma zatoka, i zgodnie z planem… 13.15 znowu ta Gdynia…
Po 28 dniach pod salingiem ?opocz? cztery banderki odwiedzonych pa?stw.
Rejs ORIONA dla uczczenia 85-lecia klubu zako?czony sukcesem.
Przebyto mil morskich 1950
Odwiedzane porty: Cuxhaven, Londyn, Amsterdam, Helgoland, Hasle.

Witam. Z przykro?ci? powiadamiam, ?e ORION jest ju? w hangarze i wymaga jak co roku drobnych prac remontowych i konserwatorskich. Zapraszam do wspó?pracy. Pozdrawiam. Zbychu.

Z takiego zaproszenia warto skorzysta?.
 

Zobacz zdj?cia z wyprawy

 

Relacja: Renata Loska