Sprzeczali si? ju? kilka godzin.
Eol wysun?? si? z cirrusa, westchn??: ka?demu nale?y si? odpoczynek, ale… wia? musi!
Na Zatoce w s?oneczne, niedzielne popo?udnie zaroi?o si? od ?agli.
Zerkn?? do ?rodka:
- Mo?e by ktry? z panw zechcia? podmucha?? Jest dla kogo pracowa?.
Notos nie dawa? za wygran?:
- A co z urlopem?
- Nic na to nie poradz?. Pracujecie: pan z Eurosem, potem Zefir i Boreasz. ?egnam.
I tyle go widzieli.
- Bawcie si? dobrze! Pa! Pa! - Zefir zakr?ci? si? i uciek? na wschd.
- Do zobaczenia – Boreasz wsta? i ruszy? na p?noc .
Notos podnis? si? bez entuzjazmu.
- ‘Jest dla kogo pracowa?’ – akurat! Po Zatoce, to mog? si? kr?ci? i bez nas…
- Patrz! -o?ywi? si? Euros - PZ-83 oldtimer -idzie gdzie? dalej; tratwa na rufie!
- W?tpi? - mrukn?? Notos i wyci?gn?? si? leniwie – Dop?yn?li do Helu… zamiast ?eglowania obiadek: ziemniaczki, go??bki. A my mamy pracowa? ‘dla nich’. Chyba sobie utn? drzemk?….
- Jak chcesz, sprawdz? co si? dzieje –odpar? Euros i delikatnie przywia? z zachodu.
Mia?em racj? – pomy?la?. Ci z traw? wyp?yn?li za Hel. Warunki nie do pozazdroszczenia; od tej k?tni w chmurach rozbuja?o si? morze. Hu?ta?o na wszystkie strony, jedynie wachty czuwa?y przy sterze. Reszta za?ogi prbowa?a zasn?? pod pok?adem, ale podrzucanie w kojach skutecznie wybija?o ze snu. Chcieli bujania - to maj?! Jak takie ‘dziobanie’ przetrwaj? – to potem zawsze b?dzie ?atwo. Ciekawe dok?d p?yn?. Jak na Bornholm, to nie mogli gorzej trafi?. Zak?adaj? ?agle, zrzucaj?, na niewiele si? to przyda… na tym kursie nie b?dzie im ze mn? ?atwo. Nic dziwnego, ?e rusza ‘kataryna’. Co za ?omot!
- Hej, nie ?pij, twoja kolej! widzisz tych na dole?- potrz?sn?? Notosem.
- Jak ty im przywiejesz, to mo?e zgasz? silnik: mam ju? do?? tego klekotu.
Notos przeci?gn?? si?, spojrza? rozespanym wzrokiem
- Co, co si? dzieje? A, to tylko ty.. Dobra, ju? id?..
- Porozsuwam te deszczowe‘ kolumienki’. Nam tu deszczu nie trzeba - zdecydowa? Euros i ruszy? do pracy.
Nasta?a noc, mija?y godziny, na oldtimerze kolejne wachty wychodzi?y na pok?ad, ale Notos znowu przysn?? i na pr?no przymierzano r?ne ?agle; bez ’diesel-grota’ nie zaszli by daleko. Leniw? ?eglug? urozmaica?y obserwacje. Na pe?nym morzu jest na co patrze? -f antastyczne chmury! Cierpliwo?? zosta?a nagrodzona: nareszcie wynurzy? si? Bornholm, nad ranem min?li tajemnicze Christianso, pojawi?o si? wybrze?e Szwecji i zacz??a si? halswka mi?dzy Bornholmem a Szwecj?.
Na szcz??cie wrci? Euros i zacz??a si? ostra jazda.
- A c? to? Regaty sobie urz?dzili? Tak bardzo im si? spieszy? Jak horyzont si? ‘pi?trzy’ jest ’ciekawie’, ale je?eli to d?u?szy rejs, to powinni oszcz?dza? ?dk?! Lepiej wolniej, ale stale do przodu- pomy?la? - No, nareszcie zredukowali ?agle.
Na prawej burcie pojawi?o si? bajkowo o?wietlone Ystad, i ogromna, ksi??ycowa pomara?cza nad ponurym brzegiem.
Nad ranem nawigator odnotowa? trawers Trelleborga, potem Bornholm zosta? daleko za ruf?, min?li Kullagrund. i podeszli pod Falsterbokanalen. Majestatyczne otwarcie mostu i… ju? s? po drugiej stronie cypla –siekierki - ?wietny skrt w drodze do…. Kopenhagi?
- Ju? nied?ugo koniec mojej zmiany – Euros powoli zbiera? si? do wyj?cia - A gdzie reszta?
- Cze??, Euros! co nowego? Jest Zefir? - jak na zawo?anie wynurzy? si? Boreasz.
- Zefira ani ?ladu – odpowiedzia? ch?odno Euros.
- Widzisz tego oltimera ORION: weszli w ten kana? mi?dzy Dani? i Szwecj? za Falsterbokanalen- znowu maja pecha, bo chyba id? na p?noc. Czas na mnie. Mi?ego dnia.
Boreasz odprowadzi? wzrokiem Eurosa, dmuchn?? bez entuzjazmu.
- Zefir pewnie goni po okolicy, jemu robota nigdy nie ucieknie – pomy?la?.
Na oldtimerze z zaciekawieniem przygl?dano si? skalistym, szwedzkim brzegom. Powoli przesuwa?a si? ?rubowa wie?a w Malmo, ‘ros?y’ maszty s?ynnego mostu i las wiatrakw. Nareszcie! Pot??na konstrukcja Oresundsbron z p?dz?cymi ci??arwkami, poci?gami za ruf?! Min?li Pinhattan, Haken, Helsingor, Svinbaden. O, nale?niki sma??….
- Dobry pomys?, mo?e by tak co? przek?si?? Zaraz wracam…- pomy?la? Boreasz i zanurkowa? w cumulusa.
Za skalistym przyl?dkiem Kullen cierpliwie wypatrywano raconw: najpierw Fladden, potem Trubuduren, ale bez Boreasza znw musieli p?yn?? na silniku. Wynurza?y si? mor?winy i foki: powierzchnia morza tak g?adka, ?e mo?na przegl?da? si? w jak w lusterku.
S?oneczko dogrzewa?o, wi?c zacz?li doszczelnia? pok?ad; od razu czas mija szybciej - przyjemne z po?ytecznym.
- Panowie, co tu si? dzieje?! Czy kto? tu pracuje? Mam ju? do?? tego warkotu – znienacka wpad? Euros..
- Jestem, jestem! - Boreasz wynurzy? si? z ob?oku prze?ykaj?c ostatnie k?sy ?wie?utkiego, atlantyckiego ni?u….
- Jak dmuchniesz, to mo?e zgasz? t? ‘kataryn?’?
- Wej?cie do Goeteborga bez silnika? Niekoniecznie.. – ironicznie odpar? Boreasz, ale Eurosa ju? nie by?o.
Na ?dce szybko zmienili grota, jeszcze przej?cie Gaveskor, ale zanim silnik rzeczywi?cie zamilk? min??o… par? godzin.
Wejd? w kana? Gota ? – zastanawia? si? Boreasz.
Nic podobnego. Zostawili ?dk? w Lilla Bonnans Hamn i poszli zwiedza? miasto: tu? przy marinie gmach opery, kontrowersyjnej urody wie?a, hotel Viking, niegdy? dumny ?aglowiec. W?skie uliczki starego miasta s?siaduj? z nowoczesnymi szerokimi pasa?ami handlowymi prowadz?cymi z ?yciodajnego morza do centrum.
Nie uda?o si? po?yczy? rowerw, zreszt? po stromych schodach prowadz?cych na wzgrza ?atwiej by?o maszerowa?. Panorama miasta – imponuj?ca, pogoda dopisa?a, dla tych widokw warto by?o si? wspi??. W ogromnej hali rybnej podziwiali owoce morza, ale w taki upa? wybrali zup? - ch?odnik czyli… lody z rumem. I mo?na wychodzi? z portu.
Niepostrze?enie nadci?gn?? Zefir.
- Jest co? do zrobienia? – zapyta? beztrosko.
- Jeste? nareszcie! Mi?ej pracy. – zawo?a? Boreasz - i znikn??.
- A wi?c dopad?a mnie wachta – Zefir westchn?? zrezygnowany.
Na oltimerze rzucili si? do ?agli: nareszcie sprzyjaj?cy wiatr!
Do?? szybko zbli?yli si? do racona Trubaduren, nawet blooper zakwit? na chwil?! Ale rado?? nie trwa?a d?ugo.
Za Kullenvastra ci?gle musieli uwa?a? na ?agle, tym bardziej, ?e znudzony Zefir zawo?a? Eurosa.
- Pomo?esz?
- Chyba ?artujesz! Ja? Tobie?! Zbud? Notosa - odpar? krtko.
Niestety rozespany Notos jedynie… ziewa?, wi?c razem ze wzdychaj?cym Zefirem skutecznie… utrudniali ?eglug?. ‘Nie ma tego z?ego…’- przed Helsingorem przy niemal bezwietrznej pogodzie ?eglarzom uda?o si? posprz?ta? ?dk?: w ‘krlewskiej’ marinie wypada godnie si? prezentowa?. Trudno by?o o miejsce, wi?c przycumowali przy jakim? stateczku rybackim; swojsko jak … w Jastarni. Ciep?y, mi?y wieczr, du?skie miasteczko z pot??nym zamczyskiem.
Od rana narasta? upa?, na szcz??cie w komnatach zamku Hamleta by?o ca?kiem ch?odno, a w kazamatach... ciemno. Jeszcze wyj?cie na platform? ze strzelistymi wie?ami: ?wietny punkt widokowy i strategiczny, pe?na kontrola morza i l?du. To dlatego zamek ma taaaakie grube mury. Zwiedzili gotycki ko?ci? i… trzeba by?o tankowa?, bo ‘kataryna’ bez paliwa nie ruszy, a ?agle zwisaj? bezu?yteczne: Notos zamiast dmucha? ledwie wzdycha, nie – raczej chrapie… Zefir tylko na to czeka? i… zwia?. Dobrze, ?e Kopenhaga ju? niedaleko.
G?sto od jachtw, promw, poszarpana linia brzegowa wymaga szczeglnie czujnej nawigacji. Nareszcie s? na wej?ciu do mariny, zaj?li miejsce i ruszyli zwiedza? miasto. Warto spacerowa? po stolicy Danii wieczorow? por?: syrenka, pod?wietlone wody fontanny trac? sporo uroku w dziennym ?wietle, a AMERIGO VESPUCCI, - pi?knego historycznego ?aglowca, ktrego jeszcze w nocy podziwiali, nazajutrz w porcie nie by?o: odp?yn??…
Ciep?a, lipcowa noc. Nie ma to jak zaciszna marina, w ktrej mo?na odpocz??, bo na zwiedzanie miasta te? trzeba kondycji. Bogata architektura, rozleg?y ogrd botaniczny z kolekcj? ro?lin tropikalnych, kaktusw, skalnikw… Ogromna krlewska katedra ca?a wy?o?ona bia?ym marmurem: ’Uwaga! nie dotyka?!’ stra?nik grozi palcem! Zmiana warty pod pa?acem - czy ci ?o?nierze w tradycyjnych, futrzanych czapach maj? zamontowan? klimatyzacj?? Je?li nie, to… nale?? si? wyrazy wsp?czucia: jak na ch?odn? p?noc jest wyj?tkowo ciep?o – na termometrze +30! W centrum handlowym uliczne popisy zr?czno?ciowe, teatralne, t?ok, wrzawa, s?o?ce pra?y niemi?osiernie, do?? tego! ?egnaj przytulna marino, Kopenhago do widzenia!
Jaka ulga: znowu na wodzie! I od razu ch?odniej.
Niemal jednocze?nie obudzi? si? Notos i wrci? Zefir.
Ale nie zamierzali si? wysila?.
ORION wolniutko op?ywa? Houvigen, z daleka wynurzy?y si? by?o dobrze znane wiatraki. Napatrzyli si? na nie… Najpierw przed dziobem, potem d?ugo, d?ugo wida? je by?o za ruf?.
- A mo?e by tak na zmian?? - zaproponowa? Notos. - Wrc? za chwil? - powiedzia? i przepad?.
Zefir nawet nie zd??y? zaprotestowa?. - Co za bezczelno??! Jak nie dmuchn?? ze z?o?ci!
Na ?dce zapanowa?o radosne o?ywienie: mo?e jeszcze zd??? na wieczorne otwarcie zwodzonego mostu? Ale mimo oburzenia Zefira wiatraki oddala?y si? zbyt wolno, ?wiat?a naprowadzaj?ce na Falsterbokanalen dojrzeli dopiero przed zmrokiem, do kana?u dotarli przed p?noc?.
Przymusowe spanie ‘pod mostem’. Na otwarcie mostu musieli poczeka? do ?witu.
Zefir niecierpliwi? si? coraz bardziej.
- Te? bym si? poopala? w takim s?oneczku!
Spojrza? na ORIONA.
- Maj? szcz??cie, ?e tu jestem - zadowolony z siebie przywia? ‘troszeczk?’ – i niechc?cy wyrwa? bloczek baksztagu. Gdyby nie refleks sternika cenny osprz?t wypad?by za burt?.
- Je?li chc? min?? Bornholm od p?nocy, to... przyda?by si? Notos?
- Pyta?e? o mnie? Przecie? jestem – Notos pojawi? si? tak szybko jak… znikn??. Tego ju? by?o za wiele. Zefir ze z?o?ci z?apa? za chmur?, porwa? na strz?py i zwia?. Nasta?a cisza.
Opad?y ?agle, liczono jeszcze na wieczorn? bryz?, ale daremnie. Gdyby nie silnik, niepr?dko zobaczyliby ?wiat?a Hammerodde. Na dodatek szerokie wodne korytarze co chwila przemierza?y kutry, promy. Uwaga na statek! Trzeba zmieni? kurs, a tu szkoda ka?dego w?z?a wyduszonego z silnika! Niesamowite – tym razem to ‘wycieczkowiec’ poczeka? – widocznie mu si? nie spieszy?o.
Bez ko?derki z chmur zrobi?o si? rze?ko. Ale za to pokaza?y si? gwiazdy… Nie da si? ich pomyli? z nabie?nikami do Alinge - tylko gdzie one s?? Precyzyjna nawigacja zawsze si? op?aca, ale… sk?d ten falochron! Na starych mapach go nie by?o… Ach, te stare mapy... Uda?o si? wymanewrowa?, szcz??liwie wej?? do pogr??onego we ?nie portu. Dobrze, ?e ?adnego z tych szybkich promw nie by?o w w?skim przej?ciu.
Urokliwe Allinge: malutki du?ski port. Wok? basenu charakterystyczne skromne domki wymalowane na czerwono, ciasne uliczki, ale w g??bi wyspy jest wi?cej przestrzeni – nowoczesne wille otoczone zadbanymi ogrdkami. Z nabrze?nych ska? wida? port, kursuj?ce promy, i jachty sun?ce na ?aglach... czy?by zacz??o wia??!
To wrci? Zefir; wystraszy? si?, ?e Eol wpadnie i zrobi awantur? za flaut?…
Dmuchn?? leciutko, potem z wi?ksza werw?.
- Jak tam ORION?
?adnie sunie wzd?u? Bornholmu. Ma po drodze kilka portw - ktry wybierze? zastanawia? si? - Czy?by Nexo?
Ten Bornholm nie jest wcale taki ma?y. Doskona?a widoczno?? umo?liwia?a obserwacje, ale na kolejnych wachtach ros?o zniecierpliwienie: sprawdzali pozycj?, odleg?o?? od celu.
Wreszcie jest: nabie?nik, manewry portowe i…stan?li.
Nieopodal przysta? promw pasa?erskich: nad ranem pierwszy kolos przywiz? turystw z… Polski, z Ko?obrzegu, z Gda?ska; znajoma mowa w sklepikach, pasa?ach handlowych.
Nieliczni wycieczkowicze docieraj? do kamiennego ko?ci?ka, albo jeszcze dalej, wzd?u? ska? poro?ni?tych sosnowym lasem do starego nieczynnego basenu portowego i nad niewysoki ods?oni?ty klif poro?ni?ty sosnowym laskiem z wrzosami, ja?owcami. W parku przy porcie mo?na obejrze? drewniane figury zrobione przez litewskich rze?biarzy.
To ostatni port… Mo?e jeszcze jakie? zakupy, upominki? Niekoniecznie. Wrcili na jacht; co s?ycha? w polskim radiu? Rybacka prognoza pogody i …hejna? mariacki! Na Bornholmie! Do kraju coraz bli?ej.
- Jak si? pracuje? - s?ysz?c Eola Zefir zerwa? si? natychmiast.
- Doobrze - odpowiedzia? niepewnie, dmuchn?? przyk?adnie. I zacz??a si? jazda!
- Przyda?by si? Notos albo Euros, bo nied?ugo b?d? przeszkadza? tym na dole, a maj? jeszcze sporo do przej?cia. - poskar?y? si? Eolowi.
Notos jakby wyczu?, co si? ?wi?ci – zjawi? si? dok?adnie tu? za szefem, akurat gdy ORION podszed? pod polskie wybrze?e.
- Wszystko w porz?dku? – spyta? spokojnie jak gdyby nigdy nic - Teraz moja kolej.
Zefir odwrci? si? i odszed? bez s?owa. Eol popatrzy? ze zdziwieniem, ale Notos tylko wzruszy? ramionami.
- No to do widzenia. - po?egna? si? Eol. Pok?cili si?? To ich sprawa - pomy?la?.
Na oldtimerze wypatrywali dobrze znanych latarni: gdzie to Stilo? Ach, te polskie pla?e.- fantastyczne, trzydziestometrowe wydmy – pustynia na skraju morza…
Nawet drobny deszcz nikogo nie martwi?: nareszcie wieje! Troch? s?abo, bo po odej?ciu szefa Notos od razu ‘zwolni? obroty’. Dobrze, ?e punktualnie wrci? Euros, elegancko rozwia? chmury, wysuszy? pok?ad, a co najwa?niejsze - wia? od rufy… ‘Na motyla’ z blooperem by?oby szybciej, gdyby swobodny ?agiel nie nawin?? si? na sztag…
Coraz bli?ej ko?ca, wi?c opr?nili kambuz i znowu sobie dogadzaj?. Wykwintne omlety, desery… Znajomy cypel na trawersie. Z wycieczkowego statku w kierunku ORIONA b?ysn??y flesze; nic dziwnego: na tle wyz?oconego zachodem s?o?ca nieba taki jacht!
- A mo?e przed?u?y? im ten rejs? Tradycyjnie, za Helem…- zreflektowa? si? Notos
- S?usznie, niech sobie jeszcze troch? po?egluj? -odpar? Euros i dmuchn?li zgodnie.
Niemal do p?nocy halsowali przy dudni?cych odg?osach ‘beach party’, nad Gdyni? rozb?ys?y sztuczne ognie, ale przy klarowaniu nie mieli czasu na ogl?danie pokazu.
– Uda? im si? rejs, dop?yn?li wsz?dzie tam, dok?d chcieli, chocia? niespecjalnie im pomagali?my – westchn?? Euros i mrukn?? -. Ale niech sprawdz? ten silnik, bo jak naprawd? dostaniemy urlop, to… KONIEC
Rejs jachtu ORION 20.07.2008 - 2.08.2008
Przebyto 909 Mm.
Odwiedzane porty: Hel, Goteborg, Helsingor, Kopenhaga,
Falsterbokanalen, Allinge, Nexo.
Zobacz zdj?cia z wyprawy |